Józef Olek

Wiersze

Koleżanki

Razem Krysia i Marysia
poszły na wesele,
wychodziła za mąż Gienia
zabrały też Helę.

Gienia to ich rówieśniczka
razem się trzymały,
kiedyś siedząc na ławeczce
Henia zapoznały.

Henio to przystojny facet
skromność sobie cenił,
nie w Krysi i nie w Marysi
zakochał się w Gieni

Hela młodsza koleżanka
choć jeszcze podlotek,
miała jedną dobrą cechę
nie lubiła plotek.

Obie starsze koleżanki
gdy w ławce siedziały,
to bez wstydu Pannę Młodą
już obgadywały.

Że sukienkę ma kremową
że bukiet nie taki,
co w tej szarej gąsce Gieni
widział Henio taki.

Uspokujcie się już wreszcie
jesteśmy w kościele!
szepnęła im młodsza Hela
tego już za wiele!

A po ślubie Państwu Młodym
życzenia składały,
by się wszystko wam spełniło
obie trajkotały.

Gdy orkiestra pierwszy taniec
Młodej Parze grała,
Krysia była trochę smutna
Marysia płakała.

Poślubiona panna Gienia
była w siódmym niebie
i szeptała Heniusiowi
jak ja kocham Ciebie.

Obie Gieni koleżanki
z zazdrością patrzyły
i nowy związek małżeński
chętnie by rozbiły.

Za stołami było gwarno
toasty wznoszono,
,,będą teraz oczepiny""
wszystkim ogłoszono.

Kto chciał zatańczyć z Młodymi
rzucał banknociki,
żeby było na pieluszki
oraz na beciki.

Panny Krysia i Marysia
bardzo cwane były,
wcześniej sobie w jakimś sklepie
stówę rozmieniły.

Pierwsza poszła w tany Krysia
z Młodym tańcowała,
gdy przyszła z dyszką Marysia
oddać go nie chciała.

Lecz Marysia zaraz Krysię
lekko odepchnęła,
twoja pora tanca z Młodym
dawno już minęła.

Mocno Krysia męża Gieni
za rękę trzymała
i przy gościach z przyjaciółką
w pyskówkę się wdała.

Hela do nich przyskoczyła
nie róbcie już siary,
każda może z Młodym tańczyć
to obyczaj stary.

Na bok poszła sobie Krysia
Marysia została,
z mężem Gieni Panem Młodym
wreszcie zaszalała.

Jak tańczyła z nim walczyka
to się uśmiechała,
w pewnej chwili tak na niby
Marysia zemdlała.

Wyniósł pannę, młody żonkoś
gdzie była ławeczka
i tam skradła mu całusa
ta cwana dzieweczka.

Pan Młody się zafrasował
a Marysia wcale
i oboje powrócili
na weselną salę.

Wesele trwało do rana
były poprawiny,
będą miały o czym prawić
te młode dziewczyny.

Gdy wracały już do domu
od Gieni z wesela,
wyciągnęła wnioski z niego
ta młodziutka Hela.

Kiedy będę wstępowała
w te małżeńskie szranki,
nie zaproszę na wesele
żadnej koleżanki!


Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone